Thriller moralny z kryminalną zagadką. Powieść zekranizowana przez Agnieszkę Holland w filmie "Pokot". W oddalonej od reszty świata górskiej osadzie w pięknej Kotlinie Kłodzkiej mieszka ze swoimi psami Janina Duszejko - nieco ekscentryczna starsza pani, miłośniczka astrologii, która w wolnych chwilach dogląda domów nieobecnych sąsiadów i tłumaczy poezję Williama Blake’a. Niespodziewanie przez tę spokojną okolicę przetacza się fala morderstw, których ofiarą padają miejscowi myśliwi. Czy to możliwe, by to zwierzęta - jak sugeruje Duszejko - zaczęły czyhać na życie swych oprawców? Wszak Blake pisał: „Błąkająca się Sarna po lesie / Ludzkiej Duszy niepokój niesie”…(Rec. Wydawn.)
To niepokojący thriller. Główną bohaterką, jest starsza kobieta kiedyś inżynier mostów, dziś wiejska nauczycielka angielskiego, geografii. Jej pasją jest astrologia, a wielką miłością wszelkie zwierzęta, gdy dzieje im się krzywda. Spokój Kotliny Kłodzkiej zakłócają zgony kłusowników, a znana w okolicy nauczycielka Janina ma swoją teorię na temat mordercy...
Utwór Olgi Tokarczuk to przede wszystkim płomienny, choć trochę przewrotny, apel do społeczeństwa. Opowiada o miłości do przyrody. O miłości do zwierząt. O pasji, o walce z niesprawiedliwością. W powieści "Prowadź swój pług przez kości umarłych przeczytałam": „Tego najbardziej nie lubię u ludzi – zimnej ironii. To bardzo tchórzliwa postawa; wszystko można obśmiać, poniżyć, w nic się nigdy nie zaangażować, z niczym nie poczuć się związanym.
(...)Być jak impotent, który sam nigdy nie zażyje rozkoszy, ale zrobi wszystko, by obrzydzić ją innym.” Poczułam się tak, jakby bohaterka utworu sformułowała mój własny pogląd. A takich sądów i prawd o życiu, z którymi się identyfikuję i które uważam za niezwykle celne, jest w utworze bardzo wiele. Nic więc dziwnego, że książka znalazła moje uznanie. Jest to bowiem książka ciekawa i mądra. Energetyczna. Jednocześnie także bulwersująca. Kontrowersyjna. Zadająca pytania. Zmuszająca do refleksji. Jej fabułę określić można jako bardzo dyskusyjną, zaskakującą, z nieprzewidywalnym zakończeniem. .. W całości recenzja autorstwa Gabrieli Kansik z Oleskiego DKK jest tutaj: [link] (www.wp.me/p2qabO-17u)
Olga Tokarczuk prowadzi swoje opowieści meandrycznie, nie szczędzi czytelnikowi trudnych emocji, trwa przy nim i daje oparcie.
Olga Tokarczuk autorka wysokiej klasy bez dwóch zdań. Bez najmniejszych wątpliwości nie minęła się ze swoim powołaniem. "Prowadź swój pług przez kości umarłych" to jedna z jej pierwszych powieści. I choć w chwili obecnej twórczość Tokarczuk ma nieco inny charakter niż wcześniejsza jej proza, to nie można przejść obok niej obojętnie. Główną jej bohaterką jest niejaka Janina Duszejko. Kobieta o proekologicznych bardzo konserwatywnych w tej kwestii poglądach,
(...)która zawsze ma swoje zdanie i nie znosi własnego imienia. Nietuzinkowa, niezwykle barwna, ale także haryzmatyczna postać, której zachowanie często może nawet rozbawić czytelnika do łez. Duszejko w powieści występuje w obronie praw zwierząt i sprzeciwia się ich mordowaniu w sposób bestialski, czego nagminnie dopuszczają się myśliwi podczas tak zwanych polowań. W mniemaniu Janiny to zwyczajne kłusownictwo. Poznajemy ją w chwili, gdy dowiaduje się o pewnym morderstwie. Ofiarą jest wszystkim w okolicy znany człowiek o przydomku Wielka Stopa. Duszejko wie, że Wielka Stopa też kłusował. Uważa, że do jego śmierci przyczyniły się zwierzęta. Twierdzi, że to one w odwecie zamordowały Wielką Stopę i że podobny los czeka każdego, kto nie szanuje zwierząt zarówno leśnych, jak i domowych. Jednak na jednej zbrodni się nie kończy. Wkrótce giną inni klusujący mieszkańcy okolicy. Duszejko idzie w zaparte w swej teorii. Dzięki swym zdolnościom astrologicznym i rozległej wiedzy na temat życia stworzeń leśnych do swych wniosków odnośnie morderstw za wszelką cenę próbuje przekonać miejscowe władze. Czy Duszejko zdoła przekonać wszystkich do swojej teorii? "Prowadź swój pług przez kości umarłych" to doskonały thriller moralny. To pewnego rodzaju sąmosąd popełniany w bardzo słusznej sprawie. To walka między własnymi przekonaniami, a nieubłaganym systemem prawnym. To największa apoteoza miłości do natury w każdym jej wymiarze. Polecam gorąco tą jakże wartością lekturę, inteligentną, ponadczasową i dojrzałą w formie.
Wielowymiarowy kryminał. Książka zachwycająca. Dlaczego? Czytelnika porywa niezwykła narracja, cudowny język, a do tego wnikliwa i trafna obserwacja rzeczywistości, zachowań ludzkich, ich wypowiedzi. Wszystko jest niezwykłe: postaci, miejsca, wydarzenia, okoliczności. Spostrzeżenia, z którymi nie sposób się nie zgodzić. Gorąco polecam. Lektura obowiązkowa :)
Wbrew moim obawom czytało się lekko i szybko. Oryginalna to powieść gdzie bohaterka Janina Duszejko, trochę ekscentryczna, znająca się na astrologii kobiecina, mieszkająca samotnie na płaskowyżu w Kotlinie Kłodzkiej nie może zaakceptować tego, że ludzie zabijają zwierzęta, jedzą mięso i przetwarzają na różne swoje potrzeby. Prawie nie czułam, że to kryminał, no może pod koniec, ale bardzo się wkręciłam w tą historię.
(...) To książka która ma swój klimat i może wpłynąć na światopogląd. Ciekawa jestem jak zrealizowano film na jej podstawie "Pokot".
Niby tylko zwykła książka, niby zwykłe opowiadanie, a potrafi sprać mózg. Dałam ją do przeczytania mojemu ojczymowi – myśliwemu. Przeczytał ? Nie. On ją wchłonął !!! Przeczytał powtórnie i delektował się każdym wersem. Dzwonił do mnie i cytował przez telefon fragmenty książki. Na zebraniu myśliwych cytował Panią Olgę czym wg niej powinna być ambona, a czy jest dla myśliwych. Nie muszę dodawać, że już nie poluje.
(...) Patrzy psu głęboko w oczy i pyta go nie ma do niego żalu a tych parę klapsów w przeszłości. Obowiązkowa lektura dla wszystkich osób nie szanujących zwierzęta.
Pięknie jest na Płaskowyżu w kolonii Lufcug przez cały rok. Wieje tam jednak mocno, a zimą trudno się dostać do szosy. Dlatego też od października do kwietnia jest tam tylko troje stałych mieszkańców: Janina Duszejko, Matoga i Wielka Stopa. Ale ten ostatni właśnie zadławił się śmiertelnie kością z ukłusowanej sarny. Mimo niechęci do niesympatycznego kłusownika sąsiedzi przygotują go do ostatniej drogi. Już wtedy Janina Duszejko powie,
(...)że to „zemsta zza grobu”. A to dopiero początek… Po kolei w dziwnych okolicznościach giną: komendant policji, właściciel fermy lisów, prezes i ksiądz. Co ich łączy? Byli myśliwymi. Dla emerytowanej nauczycielki jasne jest więc, że to zwierzęta mszczą się za swą krzywdę. Rozgłasza tę teorię, pisze listy do policji, w których argumentuje swoją tezę. Ale jak można brać na serio kogoś takiego jak pani Duszejko?! To przecież „nawiedzona wariatka”, usuwa wnyki, niszczy ambony, krzyczy na myśliwych, pisze skargi. Czytelnik zastanawia się, kto zabija. Ale przecież książka Olgi Tokarczuk to nie tylko kryminał. Sporo tu rozważań na temat astrologii, którą interesuje się główna bohaterka. Cytaty z Williama Blake’a rozpoczynają każdy rozdział; Duszejko pomaga swemu dawnemu uczniowi tłumaczyć jego teksty (tytuł książki to też cytat z Blake’a). Dyzio pracuje jako informatyk w policji, ale marzy, by zająć się tylko XVIII-wiecznym twórcą. Kto jeszcze jest przyjacielem obrończyni zwierząt? Sprzedawczyni w lumpeksie, zwana Dobrą Nowiną, która próbuje zarobić na studia. Wszyscy oni to oczywiście wegetarianie (ciekawy przepis na zupę musztardową s.286). A, jest też entomolog Borys Sznajder szukający śladów chrząszcza- zgniotka szkarłatnego. Ciekawe i sympatyczne postaci bohaterów zestawia pisarka z zadufanymi w sobie, ograniczonymi przedstawicielami elity małomiasteczkowej. Dostało się też nowobogackim, którzy kupując letni dom, urządzają teren wokół niego, likwidując rośliny tam rosnące i sadząc na ich miejsce te zakupione w sklepie. Uważam, że książka Olgi Tokarczuk to mocny głos w obronie natury, zwrócenie uwagi na ochronę środowiska, pochylenie się nad naszymi „braćmi mniejszymi”. Płomienne przemówienie Duszejko wygłoszone w siedzibie Straży Miejskiej zaczyna się od słów: „O kraju świadczą jego Zwierzęta. Stosunek do Zwierząt”. Pewnie, że dziś mówi się coraz częściej i głośniej o ochronie zwierząt. Coraz więcej ludzi angażuje się w różne akcje mające na celu poprawę losu nie tylko psów i kotów, ale i innych zwierząt hodowlanych. „Beczenie, Wycie, Ryk, Szczekanie To jak o pomoc w Niebo łomotanie”. To słowa Williama Blake’a. Dzięki O. Tokarczuk można choć trochę zapoznać się z twórczością tego angielskiego mistyka, który uważał, że „Dobro to bierność posłuszna Rozumowi. Zło to aktywność wyrastająca z Energii”. Warto jeszcze wspomnieć o pięknych czarno-białych ilustracjach Jaromira Swejdika przedstawiających zwierzęta, las, ambony…Polecam wszystkim książkę Olgi Tokarczuk.
Pierwsza moja książka autorki Olgi Tokarczuk i już wiem,że na pewno nie ostatnia. Książkę czyta się lekko, przyjemnie,styl bardzo mnie zachwycił. Ciekawie opisana główna postać pani Janiny Duszejko. Nie jest to jednak typ książki od której wręcz nie możesz się oderwać, ale z każda następną przeczytaną stroną zachęca.
Tak mało dla ludzi znaczy cierpienie zwierząt. A zabija je przede wszystkim obojętność tych, którzy to tolerują i odwracając głowę pozbywają się problemu. A dotyczy on również ich samych. Świetnie się czyta, doskonałe i szczegółowe opisy zarówno osobowości bohaterów jak i krajobrazu, gdzie toczy się cała ta smutna historia. Klimatyczna.
nie rozumiem fenomenu. Przeciętna
Duszejko, Tokarczuk - doskonałe czytanie!
Pozycja została dodana do koszyka.
Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej
SOWA OPAC :: wersja 6.4.1 (2024-11-08)
Oprogramowanie dostarczone przez SOKRATES-software.
Wszelkie uwagi dotyczące oprogramowania prosimy zgłaszać w bibliotece.
W powieści "Prowadź swój pług przez kości umarłych przeczytałam": „Tego najbardziej nie lubię u ludzi – zimnej ironii. To bardzo tchórzliwa postawa; wszystko można obśmiać, poniżyć, w nic się nigdy nie zaangażować, z niczym nie poczuć się związanym. (...) Być jak impotent, który sam nigdy nie zażyje rozkoszy, ale zrobi wszystko, by obrzydzić ją innym.” Poczułam się tak, jakby bohaterka utworu sformułowała mój własny pogląd. A takich sądów i prawd o życiu, z którymi się identyfikuję i które uważam za niezwykle celne, jest w utworze bardzo wiele. Nic więc dziwnego, że książka znalazła moje uznanie. Jest to bowiem książka ciekawa i mądra. Energetyczna. Jednocześnie także bulwersująca. Kontrowersyjna. Zadająca pytania. Zmuszająca do refleksji. Jej fabułę określić można jako bardzo dyskusyjną, zaskakującą, z nieprzewidywalnym zakończeniem. ..
W całości recenzja autorstwa Gabrieli Kansik z Oleskiego DKK jest tutaj: [link] (www.wp.me/p2qabO-17u)
Główną jej bohaterką jest niejaka Janina Duszejko. Kobieta o proekologicznych bardzo konserwatywnych w tej kwestii poglądach, (...) która zawsze ma swoje zdanie i nie znosi własnego imienia. Nietuzinkowa, niezwykle barwna, ale także haryzmatyczna postać, której zachowanie często może nawet rozbawić czytelnika do łez. Duszejko w powieści występuje w obronie praw zwierząt i sprzeciwia się ich mordowaniu w sposób bestialski, czego nagminnie dopuszczają się myśliwi podczas tak zwanych polowań. W mniemaniu Janiny to zwyczajne kłusownictwo. Poznajemy ją w chwili, gdy dowiaduje się o pewnym morderstwie. Ofiarą jest wszystkim w okolicy znany człowiek o przydomku Wielka Stopa. Duszejko wie, że Wielka Stopa też kłusował. Uważa, że do jego śmierci przyczyniły się zwierzęta. Twierdzi, że to one w odwecie zamordowały Wielką Stopę i że podobny los czeka każdego, kto nie szanuje zwierząt zarówno leśnych, jak i domowych. Jednak na jednej zbrodni się nie kończy. Wkrótce giną inni klusujący mieszkańcy okolicy. Duszejko idzie w zaparte w swej teorii. Dzięki swym zdolnościom astrologicznym i rozległej wiedzy na temat życia stworzeń leśnych do swych wniosków odnośnie morderstw za wszelką cenę próbuje przekonać miejscowe władze. Czy Duszejko zdoła przekonać wszystkich do swojej teorii?
"Prowadź swój pług przez kości umarłych" to doskonały thriller moralny. To pewnego rodzaju sąmosąd popełniany w bardzo słusznej sprawie. To walka między własnymi przekonaniami, a nieubłaganym systemem prawnym. To największa apoteoza miłości do natury w każdym jej wymiarze. Polecam gorąco tą jakże wartością lekturę, inteligentną, ponadczasową i dojrzałą w formie.
Książka zachwycająca. Dlaczego? Czytelnika porywa niezwykła narracja, cudowny język, a do tego wnikliwa i trafna obserwacja rzeczywistości, zachowań ludzkich, ich wypowiedzi. Wszystko jest niezwykłe: postaci, miejsca, wydarzenia, okoliczności. Spostrzeżenia, z którymi nie sposób się nie zgodzić. Gorąco polecam. Lektura obowiązkowa :)
To książka która ma swój klimat i może wpłynąć na światopogląd.
Ciekawa jestem jak zrealizowano film na jej podstawie "Pokot".
A to dopiero początek… Po kolei w dziwnych okolicznościach giną: komendant policji, właściciel fermy lisów, prezes i ksiądz. Co ich łączy? Byli myśliwymi. Dla emerytowanej nauczycielki jasne jest więc, że to zwierzęta mszczą się za swą krzywdę. Rozgłasza tę teorię, pisze listy do policji, w których argumentuje swoją tezę. Ale jak można brać na serio kogoś takiego jak pani Duszejko?! To przecież „nawiedzona wariatka”, usuwa wnyki, niszczy ambony, krzyczy na myśliwych, pisze skargi.
Czytelnik zastanawia się, kto zabija. Ale przecież książka Olgi Tokarczuk to nie tylko kryminał. Sporo tu rozważań na temat astrologii, którą interesuje się główna bohaterka. Cytaty z Williama Blake’a rozpoczynają każdy rozdział; Duszejko pomaga swemu dawnemu uczniowi tłumaczyć jego teksty (tytuł książki to też cytat z Blake’a). Dyzio pracuje jako informatyk w policji, ale marzy, by zająć się tylko XVIII-wiecznym twórcą.
Kto jeszcze jest przyjacielem obrończyni zwierząt? Sprzedawczyni w lumpeksie, zwana Dobrą Nowiną, która próbuje zarobić na studia. Wszyscy oni to oczywiście wegetarianie (ciekawy przepis na zupę musztardową s.286). A, jest też entomolog Borys Sznajder szukający śladów chrząszcza- zgniotka szkarłatnego.
Ciekawe i sympatyczne postaci bohaterów zestawia pisarka z zadufanymi w sobie, ograniczonymi przedstawicielami elity małomiasteczkowej. Dostało się też nowobogackim, którzy kupując letni dom, urządzają teren wokół niego, likwidując rośliny tam rosnące i sadząc na ich miejsce te zakupione w sklepie.
Uważam, że książka Olgi Tokarczuk to mocny głos w obronie natury, zwrócenie uwagi na ochronę środowiska, pochylenie się nad naszymi „braćmi mniejszymi”. Płomienne przemówienie Duszejko wygłoszone w siedzibie Straży Miejskiej zaczyna się od słów: „O kraju świadczą jego Zwierzęta. Stosunek do Zwierząt”. Pewnie, że dziś mówi się coraz częściej i głośniej o ochronie zwierząt. Coraz więcej ludzi angażuje się w różne akcje mające na celu poprawę losu nie tylko psów i kotów, ale i innych zwierząt hodowlanych.
„Beczenie, Wycie, Ryk, Szczekanie To jak o pomoc w Niebo łomotanie”.
To słowa Williama Blake’a. Dzięki O. Tokarczuk można choć trochę zapoznać się z twórczością tego angielskiego mistyka, który uważał, że „Dobro to bierność posłuszna Rozumowi. Zło to aktywność wyrastająca z Energii”.
Warto jeszcze wspomnieć o pięknych czarno-białych ilustracjach Jaromira Swejdika przedstawiających zwierzęta, las, ambony…Polecam wszystkim książkę Olgi Tokarczuk.
Książkę czyta się lekko, przyjemnie,styl bardzo mnie zachwycił. Ciekawie opisana główna postać pani Janiny Duszejko. Nie jest to jednak typ książki od której wręcz nie możesz się oderwać, ale z każda następną przeczytaną stroną zachęca.
Świetnie się czyta, doskonałe i szczegółowe opisy zarówno osobowości bohaterów jak i krajobrazu, gdzie toczy się cała ta smutna historia.
Klimatyczna.